Robert Fulton

JOEL BARLOW

26 grudnia, 190 lat temu, w małym miasteczku Żarnowiec leżącym w powiecie pilickim departamentu krakowskiego, przy trakcie pocztowym prowadzącym z Warszawy na Kraków, zmarł podczas podróży Amerykanin Joel Barlow.

Kim był i dlaczego jego pamięć przywołujemy w tym wspomnieniu?

Urodził się 24 marca 1754 r. w Redding (kolonia Connecticut). Był synem Samuela i Ester Hull. Kształcił się w Yale College w New Haven, gdzie w 1778 r. uzyskał dyplom. Po wyjściu ze szkoły dał się poznać ogłosiwszy w tym samym roku swe pierwsze utwory The American poems. Chociaż przez rodziców został przeznaczony do zawodu prawnika, jednak wobec wojny o niepodległość kolonii amerykańskich (1776-1783) zaczął pełnić przy armii kontynentalnej obowiązki kapelana wojskowego. Już po zawarciu angielsko-amerykańskiego traktatu pokojowego założył w 1784 r. w Hartford tygodnik polityczny „American Mercury”. Dołączył wtedy do grupy poetów i pisarzy, dziennikarzy i polityków zwanych „uczonymi z Connecticut”, reprezentujących umiarkowane, zachowawcze skrzydło obozu niepodległościowego. W 1784 r. napisał wielki poemat alegoryczny The Vision of Columbus, przesycony duchem oświeceniowego racjonalizmu i optymizmu, kreślący wizję przyszłej wielkiej Ameryki i braterstwa wolnych ludów. W poemacie znalazły swój wymiar marzenia autora o prawach człowieka. Dzieło to jest dokumentem prób stworzenia narodowej epiki amerykańskiej. Joel Barlow zyskał wtedy miano „amerykańskiego Homera”.

W 1788 r. wybrał się do Anglii jako agent Scito Company, zajmującej się sprzedażą gruntów w Ohio, lecz w działalności tej nie odniósł sukcesów. Dał się jednak poznać jako zagorzały republikanin i wielbiciel rewolucji francuskiej, zapoczątkowanej w roku następnym (14 lipca) zdobyciem Bastylii. Zaprzyjaźniony z Thomasem Paine’em – z jego inspiracji – napisał w 1791 r. i opublikował esej polityczny Advice to the Privilegend Orders in the Several States of Europe, w którym rozwijal tezę, że państwo powołane jest do strzeżenia wspólnego dobra wszystkich obywateli, a nie panującej klasy.

W 1791 r. w Londynie poznał Louisa Littlepage’a, Amerykanina z Wirginii, ówcześnie tajnego sekretarza (z rangą szambelana) Stanisława Augusta Poniatowskiego, za pośrednictwem którego przekazał polskiemu władcy list wyrażający podziw dla niego oraz egzemplarz swego poematu The Vision of Columbus, gdzie wspomniał o udziale Tadeusza Kościuszki w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Listem z 25 maja 1791 r. Stanisław August podziękował autorowi za utwór, wyrażając przy tym nadzieję, że będzie on przetłumaczony na język polski. 20 lutego 1792 r. Joel Barlow odpisał królowi z wyrazami wdzięczności za życzliwe zainteresowanie poematem, poinformował go o pracy nad jego nową wersją, gratulując mu także ogłoszenia Konstytucji 3 Maja. Prócz tego przesłał mu swój esej Advice to the Privileged Orders in the Several States of Europe.

W 1792 r. Barlow przybył do Paryża. Za wystosowany w tymże roku Letter to the National Convention of France oraz wydany wówczas poemat satyryczny The Conspiracy of Kings (nota bene przesłany jeszcze tego samego roku Stanisławowi Augustowi, o którym w utworze swym wyrażał się zdecydowanie pochlebnie) otrzymał honorowe obywatelstwo Francji. Wszedł w ścisły związek z żyrondystami. Wraz z biskupem konstytucyjnym w Blois, pisarzem i członkiem Konwentu Narodowego Henri Grégoire udał się wówczas do księstwa Sabaudii (Chambery), gdzie jako komisarz rządowy działał na rzecz rozszerzenia zasad republikańskich.

Pod koniec 1795 r. Joel Barlow został mianowany konsulem amerykańskim w Algierze, gdzie w wyniku jego udanych rokowań z dejem Hassanem Paszą (podporządkowanym formalnie sułtanowi tureckiemu Selimowi III) odzyskało wolność około 150 kupców amerykańskich, a Stany Zjednoczone otrzymały dokument, chroniący statki tego kraju przed atakami piratów muzułmańskich. Próba zawarcia podobnego układu z bejem Tunezji Hammudem Paszą nie została jednak uwieńczona powodzeniem. W tej sytuacji – po 16 miesiącach sprawowania trudnych obowiązków – Joel Barlow powrócił do Paryża.

7 listopada 1800 r. uczestniczył w bankiecie na cześć Tadeusza Kościuszki. Naczelnik Insurekcji  1794 r. znał jego prace i zgadzał się z ich zasadniczą tezą, mówiącą, że owoce rewolucji amerykańskiej rozciągnięte zostaną na cały obszar kuli ziemiskiej. Podobnie cenił jego kwalifikacjie jako polityka i dyplomaty. Dał temu wyraz w liście do Thomasa Jeffersona z 10 października 1800 r., polecając Barlowa rządowi amerykańskiemu jako kandydata na przedstawciela Stanów Zjednoczonych.

Niestety, decyzje władz amerykańskich były inne. Jako ambasador tego kraju przybył do Francji najpierw Robert R. Lewingston, a po nim John Armstrong. W tej sytuacji, po europejskich i afrykańskich peregrynacjach Joel Barlow powrócił w 1805 r. do Ameryki       i zamieszkał pod Waszyngtonem, zakupując majątek Kolorama po wschodniej stronie Rock Creek. Wiódł tam życie dostatnie i spokojne. W 1807 r. opublikował drugą wersję Wizji Kolumba.

W zmienionej sytuacji politycznej, we wrześniu 1811 r. Joel Barlow wyjeżdża do Paryża jako kolejny poseł Stanów Zjednoczonych. Ministrem Pełnomocnym swego kraju mianował go prezydent James Madison. W misji tej towarzyszyła mu żona Ruth, siostra senatora Abrahama Baldwina, druga z sióstr senatora – Clara Baldwin oraz bratanek Joela Thomas, sierota po oficerze z okresu wojny o niepodległość.

Zadaniem Barlowa miało być zawarcie traktatu handlowego pomiędzy Francją a Stanami Zjednoczonymi oraz uzyskanie od Francji odszkodowania za statki i towary amerykańskich kupców, zarekwirowane w ostatnich latach w następstwie „blokady kontynentalnej” – zakazu handlu z Anglią, wprowadzonego przez Napoleona I na terenie całej opanowanej przez niego Europy.

Rokowania w sprawie traktatu, prowadzone w Paryżu, postępowały pomyślnie. Sprawa odszkodowań okazała się jednak skomplikowana. Niestety, przygotowania Francji do wojny z Rosją przerwały toczące się rozmowy niemal tuż przed ich ukończeniem. Cesarz 9 maja 1812 r. opuścił Paryż, rozpoczynając niebawem Drugą Wojnę Polską. Tymczasem, wobec wybuchłej wojny angielsko-amerykańskiej, uregulowanie spraw między Francją a Stanami Zjednoczonymi stawało się zadaniem niezwykle pilnym. Rozumiał to minister spraw zagranicznych cesarstwa Huges Bernard Maret, książę Bassano, najbliższy współpracownik polityczny Napoleona, przebywający wraz z częścią swego personelu w Wilnie. W październiku zawiadomił on Joela Barlowa, że cesarz może mu udzielić audincji na terenie Rosji. W połowie października Minister Pełnomocny Stanów Zjednoczonych wyruszył w daleką podróż, zabierając ze sobą Thomasa jako sekretarza i służącego Murzyna. Nie mógł wówczas wiedzieć, że Wielka Armia opuściła już Moskwę i cofała się na zachód. Do Wilna przybył 18 listopada. Tutaj uzyskał informację, że cesarz spodziewany jest w tym miejscu za kilka dni, a miasto – być może – będzie jego kwaterą główną podczas zimy lat 1812-1813.

Pobyt w Wilnie przeciągał się. Nieświadomy katastrofy Wielkiej Armii Joel Barlow oczekiwał na przybycie Napoleona. Tymczasem wstrząsające wieści o makabrycznym, zimowym odwrocie wojsk cesarskich sprawiły, że książę Bassano uznał obecność ministra pełnomocnego Stanów Zjednoczonych (a także innych dyplomatów zagranicznych) za niepożądaną i zobowiązał go do udania się do Warszawy.

Amerykanin opuścił Wilno 5 grudnia, w warunkach niezwykle trudnych – dotyczyło to zarówno komunikacji i stanu służby pocztowej, jak i warunków atmosferycznych. Już 13 grudnia przybył do Warszawy, by niebawem, 17 grudnia ruszyć do Krakowa. Droga wiodła traktem krakowskim przez Raszyn, Tarczyn, Grójec, Nowe Miasto, Drzewicę, Opoczno, Końskie, Radoszyce, Małogoszcz, Sieńsk i Żarnowiec, gdzie zakończyła się. Już z początkiem podróży, wskutek zimna (silne mrozy) i trudów pospiesznej jazdy (braku schronienia na nocleg i ciepłego pożywienia) Joel Barlow zachorował na zapalenie płuc. Wystąpiła silna gorączka i gwałtowne osłabienie. W rejonie Radoszyc chory lecz przytomny Minister Pełnomocny polecił zabrać z traktu do powozu zamarzniętego człowieka w wojskowym uniformie. Okazał się nim ppor. 5 Pułku Strzelców Konnych Adam Jakub Piwowarski (rodem z podmiechowskiej Tczycy), który z Warszawy został skierowany jako kurier do hrabiego Aleksandra Collona-Walweskiego w Iwanowicach, a więc w swoje rodzinne strony.

Adam Jakub Piwowarski (1776-1854) był uczestnikiem Insurekcji 1794 r., legionistą w Republice Lombardzkiej, żołnierzem Księstwa Warszawskiego i powstańcem 1830-1831 r. Kampanię rosyjską 1812 r. odbył w 5 Pułku Strzelców Konnych (dowódca płk Zygmunt Kurnatowski). Należał do tych rozbitków polskich (55), którzy mimo skrajnego wyczerpania dotarli do Warszawy. Tutaj otrzymał polecenie udania się do departamentu krakowskiego, z decyzją aby krakowianie przygotowali się do stawienia oporu nadciągającym wrogim wojskom. Dzięki pomocy przejeżdżających Amerykanów udało mu się dotrzeć do Żarnowca, skąd blisko było do rodzinnej Tczycy. Stąd przekazał powierzone sobie posłanie i tam doszedł do zdrowia, poczym zgłosił się do oddziałów, formujących się w Krakowie.

Na żarnowieckiej stacji pocztowej, pod opieką poczthaltera, a równocześnie burmistrza miasta Jana Blaskiego i jego żony Katarzyny z Bielewiczów, próbowano uratować ciężko chorego Amerykanina. Wysiłki miejscowego lekarza nie pomogły. Joel Barlow zmarł         w Żarnowcu w obecności bratanka i urzędnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Francji [b.I.] Petry’ego. Stosowne oświadczenie w tej sprawie złożyli przed księdzem komendarzem parafii żarnowieckiej pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny, sprawującym funkcję urzędnika Stanu Cywilnego Gminy Miasta Żarnowca, Stanisławem Bojarskim burmistrz Jan Blaski i mieszczanin Idzi Bajorkiewicz.

Pragnieniem Thomasa Barlowa było zabalsamowanie ciała zmarłego i przewiezienie go do Ameryki, do czego jednak nie doszło, gdyż rozeszły się fałszywe wieści, że sotnie kozackie zaczęły zajmować okolicę. W obawie przed nimi Thomas wyjechał do Krakowa, skąd przez Wiedeń dotarł do Paryża.

Pogrzebem Joela Barlowa 28 grudnia 1812 r. na cmentarzu przykościelnym, gdzie wówczas grzebano zmarłych, zajęła się gościnna rodzina Blaskich oraz ppor. Adam Jakub Piwowarski; ten później (po swym powrocie spod Lipska) ufundował w kruchcie kościoła tablicę z marmuru dębnickiego upamiętniającą człowieka, któremu zawdzięczał życie.

Po kilku latach (za Królestwa Kongresowego) kosztem wdowy Ruth Barlow został wzniesiony na cmentarzu przykościelnym nagrobek kamienny. W ciągu kilkudziesięciu lat nie zostało jednak z niego żadnego śladu.

Tablicę, po 180 latach odnowili swoim staraniem były dyplomata amerykański William Sommers i jego żona Joan. Odsłonięto ją ponownie 4 maja 1996 z udziałem konsula generalnego Stanów Zjednoczonych w Krakowie Mary B. Marshall i wojewody katowickiego Eugeniusza Ciszaka. Nad nią umieszczono wówczas medalion z wizerunkiem dyplomaty.

28 czerwca 1998 r. – podczas obchodów 900-lecia Żarnowca – kosztem Fundacji im. Joela Barlowa we współpracy z American Center for Polish Culture oraz Diplomatic and Consular Officers Retired of the U.S. State Department odsłonięto obok kościoła obelisk wraz z tablicą pamiątkową ku czci tego wielkiego syna Ameryki, dzieło krakowskiego artysty Stefana Dousy. Obelisk poświęcił ksiądz biskup Marian Florczyk z Kielc w asyście miejscowego proboszcza, księdza dziekana Mieczysława Kowala. W uroczystości wzięli liczny udział przedstawiciele wojewódzkich i miejscowych władz politycznych i samorządowych. Stronę amerykańską reprezentowali byli ambasadorowie Richard B. Parker i Warren Clark oraz konsul generalny Stanów Zjednoczonych w Krakowie Francis T. Scanlan. Podniosły akt poświęcenia obelisku zaszczycili również przeor Sankturaium Montenero padre Ildebrando Cascavilla i sekretarz Jana Pawła I monsignore Giacinto Padoin.

Społeczność żarnowiecka zachowuje w swej tradycji ten niezwykły epizod z 1812 r., rozwijając na jego gruncie przyjaźń polsko-amerykańską w wymiarze lokalnym, ale w obszarze szerszym, znanym z działań bohaterów naszych obu narodów: Kazimierza Pułaskiego i Tadeusza Kościuszki. Dla mojej natomiast rodziny fakt ten posiada ogromne znaczenie dla jej ciągłości – gdyby bowiem umierający Joel Barlow nie uratował życia mego antenata, historia rodziny urwałaby się wraz z początkiem XIX wieku.

Stanisław Piwowarski